Pod gościem załamuje się lód a on płynie sobie jeszcze po worek mefki, w rzeczywistości nie zauważyłby go nawet gdyby zaczepił mu się na nosie, potem sobie siedzi kilka godzin nagusieńki na dziesięciostopniowym mrozie i mistrzostwo świata... Na tym samym mrozie jego ubranie wysycha!!! Sypia sobie pod chmurką, ciekawe ile stopni jest w nocy jeśli w dzień jest -10. Jakaś tam historia może i się wydarzyła naprawdę ale na potrzeby filmu wszystko zostało podkręcony do absurdalnie karykaturalnych rozmiarów. Do końca nie wytrwałem.
Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę,ale praktycznie w każdym filmie opartym na faktach coś zostaje „podkręcone”...
Zgadzam się. W tym filmie akurat mocno przegięli.
Wszystko wydawało się zbyt bardzo nierealne.
Nie mierzyłem temperatury gdy suszyłem; musiało być poniżej zera. Sprawdź sam zimą lub poszukaj w sieci opisu tego dość banalnego acz niepopularnego zabiegu.
Gdy suszyłem na mrozie pranie (odróżniasz pranie i ubranie?), w czasach gdy jeszcze były mrozy, siedziałem przed telewizorem w mieszkaniu spoglądając czasem na suszące się pranie na balkonie. Skąd kretyńskie przypuszczenie, że oglądając telewizor i zajmując się innymi sprawami domowymi trzeba się rozbierać do naga? Dalej wiedza powszechnie znana (wysychanie prania na mrozie) jest jakąś tajemnicą?
Nonsens; piszesz o czymś, o czym nie masz pojęcia. Najlepiej sprawdź doświadczalnie. Tylko skąd wziąć 8-10 stopniowy mróz w Polsce..
Kolega chyba nie wie że jak się wpadnie do zamarzniętej wody to trzeba wszystko z sobie ściągnąć-cale ubranie, a że nogi (stopy)mu odmroził to przez to ze skarpetek nie ściągnął tyle w temacie.
W ogóle mnie to nie obchodzi, nie wypowiadałem się na ten temat. Tłumaczyłem laikowi, że na mrozie JAK NAJBARDZIEJ można wysuszyć pranie.