Akcję filmu determinuje przemówienie Marii Linde (Krystyna Janda) w której posługuje się Ona mataforą "dzieła sztuki" w odniesieniu do zamachu terrorystycznego. Mimo iż zgadzam się z poglądami bohaterki, to wciąż nie jestem pewien czy dobrze rozumiem to porównanie..
Ja rozumiem to tak, że kategoria piękna wykorzystywana w odbiorze dzieła sztuki, podobnie jak poglądy polityczne jest bardzo subiektywna. To co mają wspólnego, to że ich granica akceptacji kończy się tam, gdzie zaczyna krzywdzić się drugiego człowieka, ale mogę się mylić
dla mnie jest to zerwanie z klasycznym myśleniem o sztuce i dziele sztuki jako czymś pięknym czy idealnym. Sztuka może być również niebezpieczna! Na przykład filmy Leni Riefenstahl- piękne ale jakie zło się za nimi kryje
Ja odbieram to prościej - żadne dzieło sztuki nie jest w stanie wzbudzić takich emocji, tak oddziaływać na ludzi, tak poruszyć jak atak terrorystyczny.