... mężulek ufa bardziej obcej babie niż własnej żonie...
Poza tym rzetelne śledztwo w takim przypadku szybko by ujawniło prawdę, dziecko zacznie dorastać i będzie podobne do prawdziwych rodziców, wystarczyłoby zrobić test dna, który by wykazał, że nie jest dzieckiem tych psychopatów... Gdyby tatuś dziecka i ojciec zamordowanej wykazał się choć odrobiną logicznego myślenia i naprawdę kochał żonę, to doprowadziłby do ujawnienia prawdy, ale on po śmierci swoich najbliższych osób jak gdyby nigdy nic zwija manatki i ulatnia się, nawet nad zwłokami żony w wannie specjalnie nie rozpaczał, nie wiem czy zabawił tam kilka sekund, bardziej obchodziło go dziecko, którego szukać nagle wybiegł, ale o dziwo nawet nie szukał w rzece, jak nakazywałby rozsądek, skoro pusty wózek stał przy rzece... Wkurzające zakończenie i wkurzający mężulek ofiary, wystarczy że jakaś wypacykowana lafirynda zaświeci mu cycem w obcisłej kiecce pod nosem a już mu ten widok rozum odbiera i zaczyna wierzyć bardziej jej niż swojej własnej żonie, którą oskarża o urojenia i ma za wariatkę, a zna ją przecież o wiele lepiej i dłużej niż podstępną sąsiadkę. :-(