Świetnie dobrani aktorzy, piękne plenery oraz bardzo ciekawie przedstawiona historia i zagadka wyspy. Podobne wrażenie zrobiło na mnie jedynie Apocalypto...
W 36-tej minucie filmu jest scena, w której Noro mówi do wodza, że „wszystko przez Moai. Ludzie koncentrują się tylko na tym i nic już poza Moai nie widzą”. I według mnie tu jest rozwiązanie zagadki – wszyscy widza tylko Moai. Dzisiejsi turyści też.
Według mnie ten film to pokazuje., że wszyscy koncentrują się tylko na tych posągach, wciąż debatując o ich znaczeniu i oczekując rozwiązania ich rzekomej „tajemnicy”. Wszystko inne umyka uwadze ludzi. Na przykład to, że – jak pokazuje film – tworzenie Moai było swego rodzaju obłędem. Wycięto wszystkie drzewa, zamęczano robotników, którzy resztkami sił ryli w skale. A wódz wciąż był niezadowolony. Kazał wykonywać kolejne posągi. Ale po co? W imię czego?
Również mrozi krew tradycja zamykania dziewczyny na 6-miesięczna torturę w ciasnej jaskini. Film pokazuje, że często zachwycamy się jakąś kulturą i uważamy ja za niezwykłe turystycznie zjawisko, bo sami jej nie zaznaliśmy. Łatwo zachwycać się czymś, co nie wpływa na nasze życie. Kultura i tradycja obraca się jednak czasem w absurd. Ale ludzie tego nie zauważają. Są zbyt skoncentrowani na posagach i ich monumentalnym pięknie.