Jedna z nielicznych scen filmowych, przy oglądaniu której wstrząsnął mną dreszcz na widok reakcji córki Nawal.
Jej reakcja mi przypominała nieco mutację turbo żelki... albo i nie.
Może pomożesz mi rozwiązać zagadkę tego równania? 1+1=1... bo chyba jestem za głupi :)
Jestem świeżo po seansie i właśnie ta reakcja Jeanne nadała totalny dramatyzm końcówce filmu - do widza z całą mocą dotarła prawda.
A jeśli chodzi o równanie...
SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER!
1+1 zazwyczaj równa się 2. Oni szukali dwóch osób. A okazało się finalnie, że jednej.
SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER!
Normalnie. Z matematyki jestem dobry, ale każdemu się zdarza nie skupić dostatecznie :_
Żeby nie było że jestem debilem to napiszę że przewidziałem końcówkę :P
Jeszcze rozumiem, gdyby na tym zdaniu kończył się film. Ale potem było wszystko DOKŁADNIE wyjaśnione. I nie chodzi tu tylko o Ciebie ale zauważyłam, że wiele osób na forum się pyta o co z tym chodzi. Ja jestem mega tępa, jeśli chodzi o domyślanie się takich rzeczy, ale to zrozumiałam od razu :D
Jak widać nie jest z Tobą aż tak źle jak mówisz, albo co gorsza, wspomniane "wiele ludzi" ogarnia już tylko filmy na poziomie "turbo żelki".
Jak możesz mówić, że przewidziałeś końcówkę, skoro nie zrozumiałeś filmu którego wyjaśnienie było właśnie na końcu?
Tak że ktoś mi podał jakieś równanie, a ja nie utożsamiłem go z zaistniałą sytuacją?
Jak możesz mi zarzucać że nie zrozumiałem filmu skoro nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi?
oglądałem przed chwilą "Pogorzelisko" po raz drugi w życiu i po raz drugi przeszły mnie ciarki podczas tej sceny
Dokładnie, po raz drugi ciary, a w obliczu obecnej sytuacji w Europie film jeszcze (przynajmniej w moim przypadku) bardziej przeraża.
nudne ale jak dasz radę przjeść do końca - to uznasz, że jedak dobre ;) to jeden z tych filmó w któych koniec wszystko zmienia
Reakcja córki dobra, ale scena jest dziwna? Tłumaczenie całej sytuacji w postaci 1+1=1 w ogóle mnie nie przekonuje.
Wydaje mi się, że prawda nie przeszła by mu przez gardło. Wolał ją poinformować w taki sposób żeby sama do tego doszła, żeby nie musiał jej otwarcie powiedzieć o co chodzi gdyż sam pewnie przeżył niesamowity szok jak się o tym dowiedział.
Tego już dokładnie nie pamiętam, ale zdaje się, że oboje są matematykami, a przynajmniej kształcili się w kierunkach ścisłych. Gdzieś na początku filmu mieli właśnie podobną dyskusję na inny temat, co wskazuje, że w taki sposób próbują dyskutują o różnych dylematach, patrząc na nie przez pryzmat liczb i matematycznych prawidłowości. Tak więc nic dziwnego, że on ujął to w ten sposób, a ona zrozumiała od razu.
Nie jestem matematykiem, ale nie sądze, że ścisły umysł ma tutaj dużo do znaczenia kiedy ktoś przekazuje tak złożoną i nieprawdopodobną wiadomość w takiej dziwnej formie przekazu. Scena wydaje mi się zbyt nierealna, a szybkość z jaką Jeanne pojęła o co chodzi jest dla mnie trochę nie do przyjęcia. Przecież chyba nie brała pod uwage takiego zbiegu okoliczności. W rezultacie dostała 1+1=1 i już wszystko jasne, tak jakby w naszych życiach dochodziło do wielu takich sytuacji. Meh, Denis z tą sceną przekombinował.
Tyle że była matematyczką, jej mama chyba studiowała coś z filozofii jak dobrze pamiętam. Brat szukał ich brata, a ona ojca. I kiedy to wszystko złączymy mam wrażenie że można wpaść na to. P.s. tym bardziej że nie była blondynką ;)
SPOILER SPOILER SPOILER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Że tata to brat wpadło mi do głowy już wcześniej, nie mogę sobie przypomnieć tylko kiedy, szybko wówczas wróciłem myślami do początku filmu i uznałem że nie ma takiej możliwości, bo przecież jak miała pierwsze dziecko to nie była znowu taka młoda- 17,18 może, a gdy wojsko wkroczyło do Palestyny kiedy ona się uczyła, to po charakteryzacji uznałem, że minęło gdzieś 5-10 lat. Stąd uznałem, że niemożliwe żeby to była ta sama i jedna osoba, bo Tarek w scenie z więzienia był dorosłym facetem. ( Po prostu pominąłem fakt, że gwałt w więzieniu został dokonany po przetrzymywaniu jej kolejne 13 lat, i wtedy już mógłbym zacząć podejrzewać, że ma to sens). Do tego stopnia uznałem, że to nie ta sama osoba, że gdy matka patrzy z basenu na tatuaż- widząc twarz jej syna- uznałem, że "podobny do ojca nawet" i może to syn po gwałcie przez Tareka, a nie owoc miłości za młodu i zaraz będzie jakiś twist w stylu że taki tatuaż nie jeden burek miał i syn zostanie znaleziony, że zamdlała przy porodzie i nie wiedziała ile w sumie tych dzieci było. Czego również nie chwyciłem, to tego że rodzeństwo to przecież były bliźniaki- duży czerwony napis na początku, stąd moment odkrycia rodzeństwa, czy moment gdy położna mówi, że "teraz drugie" że to oni są (a nie tylko jest jeden) wynikiem tego gwałtu kompletnie nie wzbudził we mnie poczucia odkrycia, myślałem, że szukają w takim razie dwóch braci! Nawet scena później kąpieli w basenie i przytulenia nic mi nie rozjaśniła :)
Film zakręcony, ale nie do oglądania wieczorem gdy człowiek zmęczony i nie skupia się wystarczająco. Szkoda że nie przeżywałem kolejnych odkryć tak jak powinny one do widza docierać, efekt zapewne byłby bardziej przerażający
Moja reakcja była podobna. Nim poukładałam sobie w głowie, co się tam właściwie wydarzyło, ta nagła reakcja córki sprawiła, że aż drgnęłam z szoku i przerażenia. Największej grozy dodaje myśl, że przecież takie rzeczy mogły się zdarzyć naprawdę, tylko nie przeczytamy o nich w gazetach, nie usłyszymy w mediach. Bo kto by mówił o takiej osobistej tragedii, która została pociągnięta przez wojnę? Groza!
ja na początku nie zajarzyłem aluzji matematycznej. Ale na myśl, że to Tarik jest jednocześnie ich ojcem i bratem wpadłem jakieś 10-15 min przed tą sceną. Niemniej jednak szokująca scena.
Dziwną była dla mnie też scena w basenie z rodzeństwem. To w jaki sposób została nagrana scena i jakie emocje unosiły się w powietrzu były, krótko mówiąc, niezdrowe. Tak jakby było między nimi seksualne napięcie. Czy to nie było czasem oczko od reżysera do widzów, że "co w rodzinie to nie zginie"?
podobieństwo oprawcy do dzieciaka golonego w pierwszej scenie, wg mnie, było oczywiste (uwydatniona szczęka). Właśnie od tego momentu wiedziałem, że gwałcicielem jest jej syn
Też tak miałem, nie czułem w tej scenie ciepła między dwójką rodzeństwa tylko niezdrowe napięcie seksualne (między nimi, nie u siebie, żeby nie było). Nie wiem, czy to jakaś sugestia czy brak wyczucia u reżysera.
Ja się przestraszyłem jak się zbliżyli do siebie, że się zaczną całować.
Niedoróbka reżyserska moim zdaniem. Choć kto wie?