PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10019206}

Gość

The Visitor
3,7 679
ocen
3,7 10 1 679
Gość
powrót do forum filmu Gość

Robert i Maia są rodzeństwem. Dziećmi poczętymi z kazirodczego związku, w którym brat/ojciec jest inkarnacją Antychrysta, a siostra/matka jego partnerką. Ciągnie się to od nie wiadomo kiedy, ale wystarczająco długo, żeby poprzednie wcielenia Roberta, które zawsze wyglądają, jak Robert, mogły np. wziąć udział w wojnie secesyjnej, ale także pozować do zdjęcia ze Stalinem. Antychryst po prostu przeskakuje z jednego Roberta na kolejnego.

Co robi Robert-Antychryst? Reprezentuje społeczność jakiejś amerykańskiej pipidówki, podtrzymującej kult Roberta-Antychrysta. Nie wszystkim się ta sytuacja podoba i ci muszą zejść w boleściach, żeby Robert-Antychryst mógł nadal działać, czyli paskudzić świat. Na razie świat nie jest jeszcze wystarczająco paskudny, wobec tego Robert-Antychryst zabiera portret jednego ze swych poprzednich wcieleń i wyjeżdża z pipidówki.

Nim fabuła dociera do tego punktu, scenarzyści serwują standardowy dla gatunku zestaw idiotyzmów, tradycyjnie bez logicznego związku z pretekstowym bieda-wątkiem głównym. Są zatem wspomniane zgony przeciwników Roberta-Antychrysta i jego kultu. Tu też musi być oryginalnie, czyli po prostu głupio, więc raz narzędziem Antychrysta zostaje rój świerszczy wybijający okno wystawowe i obsiadający wyjącą ofiarę; innym razem pyton, którego zadaniem jest zadusić kobitkę wielką, jak szafa. Ponieważ wszystko pływa w biblijnym sosie, musiało się pojawić przynajmniej jedno ukrzyżowanie. Opisane atrakcje urozmaicają: ropuszy koncert; rozmowy o obrazach, na których Robert rozpoznaje Roberta; małżeńskie przepychanki, a także obowiązkowa scena ceremonii, podczas której kultyści śpiewają Robertowi i jego oblubienicy, strojni twarzowymi plecionkami ze sznurka.

Finał zobowiązuje, zatem pojawia się myśl podsumowująca powyższe i tu scenariusz również nie zawodzi, ujawnia skarbek, chowany i pieszczony przez autorów godzinę i dwadzieścia minut: Antychryst jest i działa. Jego aktualnej inkarnacji udało się planowo wychędożyć własną siostrę oraz spłodzić następnego Roberta-Antychrysta.

ocenił(a) film na 6
Gwiezdne_kartofle

Wszystko jasne i film nie był taki zły, ale mam kilka pytań.
1. Dlaczego Maia na końcu jest jakby trupem? Blada i z białymi oczami, zupełnie jak na zdjęciu jej matka. Jeśli została zabita, to chyba za wcześnie, skoro miała urodzić jeszcze córkę? No i gdzie podział się na końcu mały Lucius?
2. Dlaczego Robert zabrał obraz na końcu? Po co?

ocenił(a) film na 1
Sighma

Mogę jedynie zaproponować własną interpretację, utrzymaną w proponowanej przez twórców poetyce.

1. Każda kobieta obcująca z wcieleniem Antychrysta jest „jakby” trupem, bowiem wyrzekła się Boga i oddała duszę Szatanowi na wieczne potępienie. Gdzie Lucius? Chyba po prostu nie był potrzeby, więc go schowali. To dosyć częsty zabieg w podobnych produkcjach – bohaterowie niepotrzebni znikają w tajemniczych okolicznościach.

2. Robert zabrał obraz, żeby móc się oglądać nie tylko w lustrze i sycić swą próżność. Poza tym człowiek z obrazem prezentuje się bardziej dystyngowanie. Celem Roberta jest oczywiście Biały Dom, dlatego obraz będzie ozdobą Gabinetu Owalnego i jednocześnie symbolem tryumfu Szatana.

ocenił(a) film na 6
Gwiezdne_kartofle

Dzięki za odpowiedź. :)

1. Na zdjęciu matka Mai i Roberta siedziała z nimi, mimo że dzieci były dość duże, czyli żyła-nie żyła. I miała jakieś opaski na kostkach, jakby była przywiązana do krzesła. Lucius teoretycznie był potrzebny, w końcu to syn Antychrysta, dziedzic, pierworodny. No i - skoro jeszcze musiała być córka - Robert musiałby bzyknąć tego trupa. :/

Swoją drogą Robert nie zrobiłby kariery politycznej bez rodziny, wiadomo że prezydent USA musi mieć zonę i dzieci :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones