PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469476}

Diuna

Dune
7,7 156 163
oceny
7,7 10 1 156163
7,3 53
oceny krytyków
Diuna
powrót do forum filmu Diuna

Masywne statki, minimalistyczne, gęste wnętrza, piękne widoki i efekty specjalne nie uratowały nowej Diuny. Widz niezaznajomiony z pierwowzorem książkowym zada sobie pytanie na koniec seansu „O co właściwie chodzi w tym całym ambarasie z melanżem?”.
Poniżej przedstawiam kilka pomysłów, jak można było ten film uratować. Zapraszam do merytorycznej dyskusji

1)Ach te widoczki – reżyser lubuje się w długich artystycznych ujęciach, które mają chyba dawać wrażenie, że mamy do czynienia z czymś wysokiej klasy. Kila z nich ma oczywiście swoją rację bytu, ale marnują cenny czas antenowy, który można było przeznaczyć na głębsze zaznajomienie się widza z przedstawionym światem. Czy świeżak w świecie Diuny umiałby odpowiedzieć po filmie kim właściwie był Peter i Tufir Hałat? Dlaczego tak zaskakująca była zdrad Dr Yego? Dlaczego oni nie używają komputerów?

2)Za mało Harkonnenów – potraktowanie Barona w tym filmie woła o pomstę do nieba. Mam wrażenie, że reżyser po obejrzeniu wersji Lyncha, stwierdził „Musze zrobić zupełnie na odwrót”. Stonowanie Vladimira poszło za daleko i w efekcie otrzymaliśmy nijakiego, nudnego „złego”. Cały smaczek omawiania i planowania ataku na Arrakin został zredukowany do kilku marnych scenek. (No ale ach jakieś piękne wizuale!). Dodatkowo tracimy czas na pokazywanie jakiegoś pająka – to słaby środek na udowodnienie nikczemności Barona. To hedonista lubiący żreć i zabawiać się z młodzieńcami – pokazanie go w takim kontekście pozwoliłoby widzowi na zobaczenie w nim pełnokrwistej, atrakcyjnej postaci.
Moje serce zapłakało, gdy nadeszła scena zdrady Yueh’ego i wiedziałam, że to już ostatnie chwile z Piterem na ekranie. Takie marnotrawstwo.

3)Scena przyjęcia u Atrydów – scena o ogromnym potencjale, która sprawiłaby, że film „osiadłby”, pokazałby interakcje i napięcie między bohaterami, dał poczuć widzom, jak ważna dla głównych graczy tego uniwersum jest planeta Diuna. Ucięcie niepotrzebnych artystycznych ujęć oraz chociażby sceny na planecie Salusa Secundus (i tak nie poznajemy głębiej żadnego żołnierza) dałoby minimum 15 minut na zrealizowanie tej sceny. Gurney Halleck brzdąkający na balisecie, przedstawiciele Arrakis podlizujący się Atrydom, Jessica próbująca wybadać każdego z nich, Paul ze swoimi stanowczymi słownymi odwetami, pokazujący silną stronę. Wystarczyło dorzucić do tego kilka żarcików i świat Diuny stałby się bardzie rzeczywisty, namacalny i warty zainwestowania w niego.


Mam w głowie jeszcze kilka innych kwestii, ale najpierw chcę poznać Wasze opinie.

ocenił(a) film na 5
neytiri23

Zgadzam się w 100%, tak jak nie lubię wersji Lyncha tak doceniam jego odwagę i rozmach w pokazaniu świata Diuny. U DV (którego inne filmy bardzo lubię) wszystko jest za grzeczne, ładne i minimalistyczne. Propozycje jak najbardziej trafne.

neytiri23

Wersji Lyncha nie widziałem, ale zupełnie zgadzam się z punktem 2. Ciężko (przynajmniej w moim przypadku) żywić do Vladimira jakieś złe emocje, bo oprócz zaprezentowania nam klasycznego antagonisty, który ma po prostu odmienne cele względem Atrydów, nie mamy nic. Skarsgård i Bautista dostali niewiele czasu ekranowego, ale jeśli go mają to już wykorzystują w 100% i z tego też względu chciałbym, by było ich więcej. Dobrze się ich ogląda i fajnie, byśmy mogli wobec nich pałać jakimś uczuciem, czy to pozytywnym czy negatywnym.

Co do całokształtu - film rzeczywiście wygląda i brzmi wzniośle. Można odnieść wrażenie, że ogląda się coś przełomowego i technicznie być może wcześniej niespotykanego, ale pod tym ładnym płaszczem już niekoniecznie jest tak bogato. Z kolei gdyby upchano treść w półtoragodzinnym, albo co gorsza w dwuipółgodzinnym pociętym i pomontowanym tworze, to też nie byłoby wygodne. Ostatecznie zdecydowano się podzielić Diunę na części i dzięki temu - skupić w tej pierwszej na walorach stricte filmowych (przynajmniej wydaje mi się, że po to podzielono ją na części).

Film działa i dostarcza filmowych wrażeń. Nieszczególnie może sprawować funkcję wiernej adaptacji powieści Herberta, ale broni się jako dziecko kina, zwłaszcza współczesnego - nastawionego na estetyczny minimalizm. Imponuje, nie przytłacza, jako tako opowiada. Zgodnie z myślą Arystotelesa: "Z życia należy odchodzić jak z uczty: ani spragniony, ani pijany", z tej uczty właśnie w takim stanie odszedłem.

ocenił(a) film na 9
neytiri23

Nie sądzę, żeby trzeba było ratować coś tak dobrego i dopracowanego; każda adaptacja musi opierać się na pewnych uproszczeniach i pominięciach. To, co proponujesz, wcale znacząco nie wpłynęłoby na odbiór filmu. To typowe wyliczanki fanów, którym zawsze czegoś brakuje, choć wszystkiego nigdy nie da się zawrzeć.
Jako widz nieznający pierwowzoru książkowego (przeczytałem tylko kilkuzdaniowe streszczenia wszystkich tomów na Wikipedii plus kilka dodatkowych haseł, widziałem też film Lyncha) nie miałem problemu z rozumieniem fabuły i działań postaci. Wiem, dlaczego nie używają komputerów (i tu rzeczywiście, zabrakło tego w filmie - można było to umieścić w prologu zamiast opowieści Chani, coś na wzór wstępu do "Władcy pierścieni", kilka zdań o wojnie z myślącymi maszynami i późniejszym przeorientowaniu całej cywilizacji). Można też było dać nieco więcej Vladimira Harkonnena i podkreślić jego perwersje. "Świeżak" jak ja nie kojarzy (i nie musi dla fabuły) nazwisk Thufir Hawat i Piter de Vries, ale że ten pierwszy (bo sprawdziłem, o kim piszesz) jest mentatem, zostało pokazane w scenie przyjęcia wysłannika Imperatora. Zdrada dra Yueha na ekranie zaskakuje, co by tam za nią nie stało.

ocenił(a) film na 6
neytiri23

Kanadyjczyk zrealizował wcześniej spełnionego "Łowcę androidów 2049" i chyba wpadł w samo-zachwyt, bo właśnie z tą narracyjną strategią podszedł do "Diuny". Wszystko kontempluje.
Zapominając o tym, czym jest „Diuna”.
To baśń.
To opowieść o księciu, który traci swoje królestwo, przyłącza się do rebeliantów, by walczyć u ich boku z tym samym wrogiem i po drodze zdobyć serce pięknej buntowniczki, z którą doczeka się zapewne pięknego potomstwa.
Tylko tyle i aż tyle.
Banał jakich mało?
Baja dla dzieci?
Jedno i drugie.

Nie jest to jakiś tragiczny film, nie nudzi ani przez chwilę, ale jest, z racji powyższych, tak niesłychanie płytki, wszystko jest tu tak ociosane, podział na dobro i zło tak ostro zarysowany, bez niuansów, bez wątpliwości (król Atrydów jest dobry, bo jest dobry, jego żona jw., Imperator z kolei jest zły, bo jest imperatorem. Harkonennowie są źli, bo okupują i łupią Arrakis. Atrydzi dobrzy, bo … tak,
i tak dalej i tak dalej…
Ten film nie udziela wielu odpowiedzi na nasuwające się podczas seansu pytania. A nie udziela ich, bo nie zadaje pytań. Wszystko trzeba przyjmować na wiarę. To baśń.
A skoro tak, warto było postawić na widowisko. Na spektakl. Tymczasem dzieje się tu niewiele. Reżyser przez blisko 1,5h rozstawia figury szachowe, by potem doprowadzić do w gruncie rzeczy prostego rozwiązania fabularnego (zresztą, może ta książka jest taka - płaska jak diuny).
Reżyser kontempluje wszystkie sceny, jakby kręcił jakąś głęboko uduchowioną opowieść. Tymczasem jest ona bardzo (sic!) przyziemna. Chodzi o Przyprawę. Substancję. Chodzi o pieniądze. O stan posiadania. O materializm.
Z tej jałowej kontemplacji reżysera nad pustką duchową własnego przedsięwzięcia (może ten film jest taki pusty, bo książka jest taka i mimowolnie obnaża to?), wynika jeszcze jedno - brak katharsis.
Nie ma szans na oczyszczenie, bo nie ma skąd się ono wziąć.
Kontemplacja, pejzaże, widoczki, statki, przestrzenie - to pusta ekspozycja, za którą nie kryje się nic.

Poza bajką o księciu, walce o utracony tron i poszukiwaniu księżniczki.

Koronnym dowodem na to są wszystkie spotkania poszczególnych bohaterów z osławionymi czerwiami. Czerwie te nie budzą żadnego lęku, żadnej trwogi. Ale… nie mogą. Dla reżysera filmu są… piękne. Zamiast przed nimi przestrzegać, zachwyca się nimi, podziwia, kontempluje ich urodę. Jak artefakt w muzealnej gablocie. I w ten oto sposób przegrywa.
Po seansie pozostaje duchowa pustka.


Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones