Bardzo się starałem. Naprawdę. Fajny pomysł na film, ładnie nakręcony, obsada pierwsza klasa i
co? Nic. Film totalnie bezpłciowy. Jak na komedię - nie śmieszy (chociaż zaraz pewnie masa ludzi
powie, że to błyskotliwy, inteligentny humor dla smakoszy; widać nie dla mnie). Jak na film o miłości
płytki i pozbawiony głębi. Emocji też jak na lekarstwo (poza sceną, w której Vanessa postanawia
sobie popłakać). I te półnagie kobiety spacerujące po swoich domach w 10-centymetrowych
szpilkach. Koszmar. Woody w swojej grze nudny i przewidywalny. Te same gesty, ta sama mimika.
Identyczna mowa ciała bez względu na sytuację.
Nie mówię, że to film zły. To film przeciętny. A przy takich nazwiskach przeciętność po prostu nie
przystoi.