Uwielbiam wyspiarskie klimaty. Uwielbiam oglądać zamki i posiadłości w Anglii oraz Szkocji. Pomyślałam więc, że to będzie film dla mnie - lekka, romantyczna, obyczajówka z pięknymi widokami i świątecznym klimatem. Niestety, mimo że film spełnił te wymagania, jestem naprawdę rozczarowana. Parę godzin "Świątecznym zamkiem" obejrzałam ponownie stary hit: "Masz wiadomość" z Meg Ryan i może dlatego, moja ocena jest dość niska. Powiedźcie mi, gdzie się podział ten kunszt filmów z lat 90-tych? Gdzie te błyskotliwe dialogi? Gdzie ta chemia między bohaterami? Nie wiem, ile razy powracałam do "Kiedy Harry poznał Sally". "Świątecznego zamku" już nie obejrzę ponownie. Dialogi są mdłe, historia mało przekonująca (nawet jak na film romantyczny). Wszystko tu razi sztucznością - począwszy od gry aktorskiej, płaskiej historii, braku chemii między bohaterami, czy kretyńską fabułą (mamy uwierzyć, że ludzie protestują na ulicy, bo autorka "zabiła" postać książkową?). Sztuczność, sztuczność i jeszcze raz sztuczność.