Kiedy Ryszard Starewicz "Stary", szef jednej z warszawskich mafii, każe zamordować komendanta głównego policji, nie wie, że popełnia życiowy błąd. Mafioso nie ma pojęcia, że funkcjonariusz należał do "sfory", grupy zżytych przyjaciół, którzy, będąc jeszcze dziećmi, przyrzekli sobie dozgonną przyjaźń i pomoc. Tymczasem bezkarni przestępcy
Pierwszą część filmu ogląda się jak "w poprzednich odcinkach..." umieszczane na początku odcinka kolejnego. Gładko, ale bez sensu, bo to same kluczowe ujęcia i dialogi. Zaś film nie może być zlepkiem samych scen kluczowych.
A już "braciszek" - haker rozpoznający "siostrę", z którą został rozdzielony w dzieciństwie...
Film bezlitośnie obnaża braki warsztatowe reżysera i scenarzysty.
Bezlitośnie ukazuje, że talent aktorski to nie jest cecha jaką posiadają polscy aktorzy.
Kto dlaczego i za czyje pieniądze pozwala kręcić takie gnioty.
Wcale się nie dziwię, że polska kultura jest w zapaści.
Jeżeli ktoś zatwierdza kasę na reżyserowanie,...